Z Ćmoka na salony filmowe: mysłowicka wizjonerka inspiruje młodych twórców

Mysłowice mają powody do dumy. Anna Huth, mieszkanka naszego miasta, swoją pasją i determinacją podbija świat polskiej kinematografii. Jej wszechstronna działalność, od pracy akademickiej po organizację prestiżowych festiwali filmowych, sprawia, że jest jedną z najbardziej inspirujących postaci w branży. Z okazji Dnia Kobiet zapraszamy do lektury wywiadu z Anną Huth, która opowiada o swojej drodze do sukcesu, wyzwaniach, z jakimi się spotkała i o tym, co jest dla niej najważniejsze w pracy z młodymi filmowcami.

Julia Kasprzyk: Jakie są Pani najlepsze wspomnienia związane z Mysłowicami, może jakieś miejsca szczególnie bliskie Pani sercu?

Anna Huth: Zawsze mieszkałam na Ćmoku i jest jedno miejsce, które szczególnie utkwiło mi w pamięci, choć może wydawać się to nietypowe. To cmentarz w Mysłowicach. Wiem, to może brzmieć dziwnie, ale to miejsce jest dla mnie bardzo charakterystyczne. Chodziłam do Szkoły Podstawowej nr 5 na Górniczej i do Liceum Ogólnokształcącego nr 1, więc codziennie przechodziłam obok cmentarza, idąc z Ćmoka. Wydaje mi się, że dla mieszkańców centrum Mysłowic to miejsce ma szczególne znaczenie. To nie jest tylko miejsce, które odwiedza się 1 listopada. My, mieszkańcy, chodziliśmy tam na spacery. Jako dziecko zbierałam tam kasztany. Latem, gdy było gorąco, wolałam iść cmentarzem niż równoległą ulicą Mickiewicza. Może powinnam wskazać jakieś bardziej rozrywkowe miejsce, ale ten cmentarz zapadł mi w pamięć jako dziwne, a zarazem bardzo specyficzne miejsce dla Mysłowic.

Jest Pani mocno związana z filmem. Jak rozpoczęła się ta przygoda? Co Panią zainspirowało?

To dość zabawna historia. Początkowo marzyłam o karierze dziennikarki. Studiowałam dziennikarstwo na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego, ale szybko zorientowałam się, że bardziej interesuje mnie praca w mediach wizualnych, takich jak telewizja. Wtedy Wydział Radia i Telewizji wydawał się idealnym wyborem. I tak trafiłam do Szkoły Filmowej, choć to było trochę naiwne z mojej strony. Nie sprawdziłam programu studiów, a kierowałam się tylko nazwą wydziału. Na egzaminie wstępnym chyba zaimponowałam moim doświadczeniem z wolontariatu na Off Festiwalu, który wtedy odbywał się w Mysłowicach. To przekonało komisję, że nadaję się do pracy organizacyjnej, która jest kluczowa w produkcji filmowej. Początkowo miałam inne wyobrażenie o studiach. Myślałam, że będę pracować w telewizji, a wylądowałam w świecie filmu. Studiowałam organizację produkcji i poznałam wielu utalentowanych ludzi. Z czasem zrozumiałam, że to jest moja droga. Po studiach na WNS postanowiłam kontynuować naukę i zrobiłam doktorat, zostając na uczelni. Właśnie niedawno uświadomiłam sobie, że to już 14 lat! Czas leci niesamowicie szybko. Pamiętam, jak byłam dumna, gdy przekroczyłam 10 lat pracy na uczelni. Teraz to już 14.

W internecie można znaleźć wiele informacji o Pani edukacji i publikacjach. Co uważa Pani za swoje największe osiągnięcie zawodowe?

Myślę, że to coś stosunkowo nowego – inicjatywa film:lab. To warsztaty dla zawodów filmowych, które zrodziły się w mojej głowie w 2019 roku, podczas studiów podyplomowych w Berlinie. Organizacja takich warsztatów to spore wyzwanie. Chciałam, aby prowadzili je praktycy, a nie tylko nauczyciele akademiccy. To wymagało znalezienia odpowiednich ludzi, środków finansowych i czasu, aby dopasować ich grafik. W 2021 roku otrzymałam dofinansowanie z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i zorganizowałam pierwszą edycję. Teraz, w 2024 roku, film:lab odbywa się już po raz trzeci. Jestem dumna z tego projektu, ponieważ stworzyłam rozpoznawalną markę w branży filmowej i edukacji. Sama wymyśliłam koncepcję i zorganizowałam wszystko od podstaw, bez wzorowania się na istniejących projektach. Otrzymuję bardzo pozytywny odzew od uczestników. Na przykład, jeden z absolwentów zgłosił film:lab do nagród Centrum Kopernika, co było dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Lubię pracować z młodymi ludźmi i czuję, że znalazłam swoje miejsce, w którym mogę im realnie pomóc. Film:lab uzupełnia luki w edukacji filmowej, oferując praktyczne umiejętności. Od 2021 roku organizuję warsztaty bezpłatnie, dzięki pozyskanym funduszom. Otrzymałam również dwukrotnie dofinansowanie od Netflixa na tę inicjatywę.

Jako specjalistka w dziedzinie filmowej, jaki film by mi Pani poleciła? Taki, który jest Pani ulubiony?

Ostatnio nagrywaliśmy TikToka ze studentami, przy okazji naszego festiwalu Węgiel Film Festival i musiałam wybrać moje top 4 filmy. To niełatwe zadanie, ale jeden z nich szczególnie zapadł mi w pamięć.”Substancja” z zeszłorocznego festiwalu w Cannes. To dramat, który łączy elementy gatunkowe, co uważam za przyszłość kina europejskiego. Zwykle skupiamy się na dramatach, a „Substancja” pokazuje, że można to połączyć z innymi gatunkami. Jest tam scena, która wywołuje wiele emocji – młoda wersja Demi Moore bije starszą wersję. Ta scena jest bardzo plastyczna i nie jest ucięta po kilku uderzeniach, jak to zwykle bywa. Dla mnie to symbolizuje, jak my, kobiety, potrafimy być okrutne wobec samych siebie. Pasuje to do Dnia Kobiet, kiedy ten wywiad będzie publikowany. „Substancja” pokazuje, że często nie dajemy sobie taryfy ulgowej. Poza tym film ma świetne kostiumy i scenografię, zrobione fizycznie, a nie za pomocą efektów specjalnych. Uważam, że to jedna z najlepszych ról Demi Moore i szkoda, że nie dostała Oscara. Zamiast tego nagrodzono kolejną najmłodszą aktorkę w historii.

W związku z dzisiejszym Dniem Kobiet, jak Pani postrzega rolę kobiet w dzisiejszym świecie, a szczególnie w branży filmowej?

Przygotowując post na LinkedIn z okazji Dnia Kobiet, analizowałam dane statystyczne dotyczące luki płacowej, obecności kobiet na wyższych stanowiskach i ich sytuacji w filmie. Chciałabym powiedzieć, że jest coraz lepiej, bo dane pokazują, że w zeszłym roku w filmach fabularnych zarówno mężczyźni, jak i kobiety byli równie często bohaterami pierwszoplanowymi. Podobnie jak w wielu innych zawodach, mamy zawody zdominowane przez kobiety i te zdominowane przez mężczyzn. Nie wynika to z naszych fizycznych predyspozycji, ale z tradycji, którą bardzo trudno przełamać. Na przykład pion kamerowy jest tradycyjnie zdominowany przez mężczyzn. Choć szkoły filmowe chwalą się, że przyjmują coraz więcej studentek na kierunki operatorskie i reżyserskie, to na planach filmowych wciąż widać dużą dysproporcję.

Pani osobiście spotkała się z jakimiś wyzwaniami związanymi z byciem kobietą w tej branży?

Pracuję głównie w edukacji, a szkolnictwo wyższe i średnie jest w dużej mierze zdominowane przez kobiety. Wynika to między innymi z faktu, że zarobki nie są tam wysokie, co przyciąga więcej kobiet niż mężczyzn. Nie spotkałam się z jawną dyskryminacją, ale zdarzały się sytuacje, w których koledzy sugerowali, że czegoś nie wiem lub nie rozumiem, szczególnie w kwestiach sprzętowych, tylko dlatego, że jestem kobietą. Oczywiście to nie jest miłe. Szczególnie, gdy takie sugestie padają bez żadnych dodatkowych informacji. Teraz, gdy prowadzę stowarzyszenie i działalność gospodarczą, w ramach której realizuję Film Lab, staram się zatrudniać głównie kobiety. Bardzo dobrze mi się z nimi współpracuje.

Uważa Pani, że Dzień Kobiet to ważna okazja do refleksji nad równouprawnieniem i rolą kobiet w społeczeństwie?

Zdecydowanie tak. Oprócz przysłowiowego kwiatka czy innych upominków, które możemy otrzymać w tym dniu, Dzień Kobiet daje szansę na to, aby w mediach pojawiły się artykuły, które nie tylko celebrują kobiece piękno, co już zaczyna być męczące, ale także poruszają temat roli kobiet w społeczeństwie i tego, co możemy zrobić, aby być traktowane na równi z mężczyznami. Bo, niestety, wciąż nie jesteśmy.

Jakie rady dałaby Pani młodym kobietom, które marzą o karierze w filmie?

Przede wszystkim, żeby zaczęły działać. Największe szanse na zatrudnienie w profesjonalnym projekcie lub dostanie się do szkoły filmowej to posiadanie portfolio. Mężczyźni często mniej boją się podejmować ryzyko i aplikować na stanowiska, na które nie mają pełnych kwalifikacji. My, kobiety, często czekamy na idealną ofertę. W branży filmowej trzeba po prostu zacząć się pojawiać i robić, co tylko jest możliwe. Nawet jeśli poszukują kogoś innego, warto aplikować. Sama jako pracodawca wiem, że często decyduję się na współpracę z osobą, z którą dobrze mi się pracuje, nawet jeśli brakuje jej doświadczenia. Kompetencje miękkie są równie ważne, a kobiety mają w nich dużą przewagę. Branża filmowa jest trudna, ale to dotyczy zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Najważniejsze to po prostu działać i pokazać się. Wiele osób mówi, że to zamknięte środowisko, ale jeśli będziemy konsekwentne, w końcu zostaniemy zauważone. To strategia, którą sama stosowałam i którą mogę polecić.

Historia Anny Huth pokazuje, że kobiety mogą osiągnąć sukces w każdej dziedzinie. W Dniu Kobiet zachęcamy wszystkie kobiety do odwagi i determinacji w dążeniu do swoich celów. Pamiętajmy, że razem możemy zmieniać świat na lepsze.