Wokalistka, aktorka, influencerka, o polsko-amerykańskich korzeniach, odwiedzi Mysłowice podczas swojej pierwszej trasy koncertowej. Aria Martelle ma na swoim koncie takie hity jak „Nasze lato”, „Koniec” czy „Bye, bye”. Znana jest z głównej roli w serialu internetowym „Waksy”. Rozmawiamy z wokalistką o jej karierze i planach na przyszłość.
Aleksandra Klimek: Jak rozpoczęła się Twoja kariera muzyczna?
Aria Martelle: Moja przygoda z muzyką rozpoczęła się już, gdy byłam dzieckiem, ponieważ śpiewam odkąd miałam jakieś 3-4 latka. Od zawsze śpiewałam i od zawsze moim największym marzeniem było zostać piosenkarką. Nie wiedziałam jak to zrobię, ale wiedziałam, że będę walczyć o to marzenie i tak też się stało, nigdy się nie poddawałam.
Kto jest Twoim muzycznym idolem?
Michael Jackson – kocham jego twórczość, muzykę, uważam, że był absolutną ikoną. Dorastałam słuchając jego muzyki. Kocham również klasykę popu i rocka z lat 80., ponieważ piosenki z tamtych czasów posiadają mocny bit, dużą energię i charakter. To mnie właśnie inspiruje do tworzenia własnej muzyki i na pewno słychać w niej trochę te brzmienia.
Co jest inspiracją do tekstów piosenek?
Życiowe sytuacje, emocje, sytuacje, które spotykają wielu z nas i każdy może się z nimi utożsamić. Chcę dawać ludziom pewność siebie, żeby gdy słuchają moich piosenek, a na przykład są po rozstaniu, to poczują się pewnie, dostaną powera, a nie będą użalać się nad sobą. Zrozumieją, że wszystko będzie okej, czeka ich nowy etap w życiu, poczują wewnętrzną siłę, żeby przejść przez ten trudny czas.
To Twoja pierwsza trasa koncertowa. Jak wrażenia?
Jest bardzo intensywnie. Początkowo miałam zagrać siedem koncertów, a trasa trwa już osiem miesięcy i to wciąż nie koniec (śmiech). Szczerze mówiąc był to dla mnie duży szok, ponieważ zawsze marzyłam o karierze piosenkarki i myślałam, że jestem na nią przygotowana, lecz ta konwersja z aktorki i twórczyni internetowej w piosenkarkę nastąpiła z dnia na dzień. Przy dwóch piosenkach zaczęły się plany trasy koncertowej. Pierwsze 4-5 miesięcy, to był dla mnie hardcore, ogromne wyzwanie zarówno psychiczne, jak i fizyczne. Największym wyzwaniem jest bycie w ciągłych rozjazdach, jedzenie nawet na stacjach benzynowych, w biegu, budzenie się co chwilę w innym miejscu. Bardzo trudno znaleźć wtedy balans, dlatego kilka miesięcy zajęła mi adaptacja. Przed pierwszymi koncertami zastanawiałam się czy w ogóle dam radę z tym moim marzeniem iść dalej. Jednak udało się i teraz bardzo się cieszę, doceniam to wszystko.
Z jakimi wyzwaniami spotkałaś się podczas koncertów?
Presja spotykania się z widzami na początku była dla mnie ogromna, żeby każdego zadowolić, by czuł się wyjątkowy i doceniony, żeby spełnić wyobrażenie, które fani mają o mnie od lat. Tutaj nie można sobie pozwolić na zmęczenie, nawet po kilku godzinach meet & greet, bo ktoś przyjechał specjalnie z daleka, zapłacił za bilet i dla wielu dzieci, to jest najważniejszy dzień w ich życiu. Dlatego dla mnie, to jest ogromna presja, żeby każdy czuł się fajnie. Na szczęście udało mi się zaadaptować do nowej rzeczywistości i teraz spotkania z fanami oraz kolejne koncerty przychodzą mi łatwiej. Czasem marzenia wymagają odrobiny trudu i dyskomfortu, ale gdy człowiek się oswoi i przyzwyczai do nowego życia, to uczucie spełnienia jest niesamowite.
Co chciałabyś przekazać młodym ludziom, którzy są dopiero na początku swojej drogi?
Zawsze motywuję młodzież, żeby byli pewni siebie, byli swoimi największymi fanami, ponieważ jeśli wierzą w siebie, to nikt im tego nie może odebrać i dzięki temu osiągną swój wymarzony cel. Uważam, że w Polsce niestety panuje kultura podcinania skrzydeł od najmłodszych lat.
Czy Ty też tego doświadczyłaś?
Doświadczyłam tego na własnej skórze w szkole, nie tylko od rówieśników, ale także od nauczycieli. Nawet jeśli mamy nietypowe marzenie, to ludzie śmieją się z nas i to jest bardzo niefajne, nie popieram tego, dlatego, że okej jest mieć inne marzenia. Trzeba pozwolić dzieciom być dziećmi i móc marzyć, bo dzięki temu będą bardziej kreatywne w dorosłości i co najważniejsze uwierzą w siebie. Jeśli od najmłodszych lat słyszymy, że sobie nie poradzimy, a nasze pomysły są beznadziejne i żebyśmy zeszli na ziemię, to niestety często w życiu dorosłym nie jesteśmy szczęśliwi i nie wierzymy w swoje umiejętności. Gdyby ludzie mieli bardziej otwarte umysły i kibicowali innym od najmłodszych lat, to zdecydowanie więcej osób osiągałoby swoje sukcesy i szło drogą, którą naprawdę chce iść, a nie taką, która jest kierowana przez presję społeczeństwa. Nawet jeśli ktoś się zniechęci w trakcie, to z własnego wyboru, uświadamiając sobie, że to nie jest jednak jego droga, a nie z powodu wszystkich negatywnych opinii innych ludzi, które ma w głowie.
Jakie masz plany na przyszłość związane z muzyką?
Moje plany na przyszłość są bardzo duże (śmiech). Jestem ambitną dziewczyną, więc moje marzenia zawsze były wielkie. Na pewno chciałabym mieć sporą karierę na skalę naszego kraju. Oczywiście chciałabym kiedyś pojechać na Eurowizję i reprezentować nasz kraj, ale również zamierzam wypuszczać numery po angielsku i uważam, że w dzisiejszych czasach nigdy nie wiadomo, a myślę, że w dobie Tik-Toka, Internetu, zawsze jest szansa na karierę międzynarodową. Wolę wierzyć w siebie bardzo mocno i nawet jeżeli nie osiągnę tych marzeń, to zajdę dużo dalej, niż gdybym nie miała takich wysokich ambicji.
Aria Martelle wystąpi 30 marca w Mysłowickim Ośrodku Kultury. Więcej szczegółów tutaj.
Zdjęcie główne: Rosa Multimedia